poniedziałek, 21 grudnia 2020

II nagroda w konkursie Esperanto Libraro

 

Pandemionium

 

— Ręce, idiotko! – krzyk Zdzicha stojącego w drzwiach łączących kuchnię z przedpokojem przywitał Gośkę, gdy tylko przekroczyła próg domu po powrocie ze sklepu. Od pewnego czasu nie poznawała swojego męża. Spędzili razem piętnaście nienajgorszych, jak jej się zdawało lat. Teraz powodem do kłótni stawały się nawet najmniej istotne drobiazgi. Żeby tego uniknąć, zwykle rozchodzili się, każde do innego pokoju i pogrążali w swoich zajęciach. Takie rozejścia też jednak były źródłem stresu, który rozładowywali, krzycząc na siebie i tak w kółko.

Gośka odstawiła torby z zakupami i posłusznie sięgnął po pojemnik z płynem dezynfekcyjnym.

— Jak naciskasz dozownik, kretynko!? – wrzasnął znów najukochańszy człowiek pod słońcem. – Łokciem, łokciem, a nie paluchami! Chcesz mi zarazę wnieść do domu!?

Tego było za wiele. Nie chodziło nawet o sam krzyk. Zresztą, co do meritum, należało przyznać mężowi rację, często zdarza się jej zapominać o nowych rygorach higieny, ale przecież ten dom jest tak samo jej, jak i jego. Jakim prawem twierdzi, że tylko jemu wniesie do domu zarazę? Do tego ten ton i te wyzwiska. Czy nie można inaczej?

— Przestań drzeć mordę, Zdzichu! – odparowała, starając się liczbą decybeli przelicytować małżonka. – Lepiej pomógłbyś mi rozpakować te torby! Wiesz, ile się nadźwigałam, żebyś miał co żreć przez cały tydzień!?

— Ty też będziesz to żreć! – Zdzich musiał mieć zwykle ostatnie zdanie. Dawniej taki nie był, ale od ogłoszenia lockdownu stał się na tym punkcie wyjątkowo wrażliwy – a jak w telewizji mówią, że trzeba łokciem, to łokciem. Kiedy wreszcie, do cholery, się tego nauczysz!?

Zdzich nawet nie sięgnął po torby ze sprawunkami. Dawniej w ogóle nie trzeba go było prosić o pomoc w takich sytuacjach. Teraz przymusowy pobyt w domu najwyraźniej go rozleniwił. Gośka nie chciała wspierać tego nieróbstwa. Zostawiła zakupy w przedpokoju i poszła położyć się na kanapie. Zignorowała kolejne krzyki męża, który tym razem domagał się natychmiastowego wrzucenia do pralki całej odzieży, jaką miała na sobie.

„Kiedy to się wreszcie skończy!?”, powtarzała w myślach gorączkowo. Jeszcze nie tak dawno spotykali się ze Zdzichem dopiero późnym popołudniem. Wracali z pracy o różnych godzinach, do tego dochodziły zakupy i rozmaite sprawy do załatwienia na mieście. Wtedy z niecierpliwością czekali na weekendy.

Od dwóch miesięcy ich marzenie o byciu razem spełniło się w nadmiarze. Miejsca ich pracy zostały zamknięte, niby wykonują zdalnie jakieś zlecenia, ale żadne z nich nie spędza przed komputerem ustawowych ośmiu godzin. Donikąd nie można wyjść: kina, teatry – wszystko pozamykane. Nawet parki przez pewien czas były poogradzane policyjnymi taśmami. Teraz wprawdzie nie są, ale i tak eksperci uważają przebywanie poza domem bez koniecznej potrzeby za obarczone wielkim ryzykiem zagęszczanie przestrzeni. „Siedź w domu, jeśli możesz”, to oficjalny przekaz.

Gośka i Zdzich siedzą i z coraz większym trudem znoszą siebie nawzajem. Najmniejsze drobiazgi: niedomyty talerz, źle odłożona łyżka stają się przyczyną awantur, po których trudno potem dojść do siebie. Przestali sypiać w jednym łóżku, posiłki jedzą o różnych porach. Wszystko po to, żeby nie stwarzać okazji do nowych kłótni. Jak długo da się tak żyć? W telewizji mówili coś o znoszeniu obostrzeń, ale ich zakłady pracy nie przewidują szybkiego powrotu do normalności.

Z przedpokoju znów dochodzi krzyk. Zdzich w drodze do łazienki potknął się o torby pozostawione tam przez Gośkę. Jest tak wściekły, że zapomina o swojej potrzebie. Wpada do pokoju żony z zaciśniętymi pięściami.

— Tylko spróbuj! – Słyszy groźne ostrzeżenie. – Nareszcie wyszło na jaw, kim naprawdę jesteś: cham i brutal. Że też przez piętnaście lat z tobą wytrzymywałam! Głupia byłam, ale już nie będę! Wynoś się!

Zdzich na chwilę zastyga, potem wychodzi. Gośka ponownie kładzie się na kanapie. Jest wściekła na siebie, na Zdzicha, na wirusa, który w tak krótkim czasie rozwalił ich życie. Gdy trochę ochłonęła, włącza laptop, żeby sprawdzić najświeższe wiadomości. Z popularnego serwisu informacyjnego dowiaduje się, że od najbliższego poniedziałku sądy wznawiają orzekanie. Przełącza się na Google i zaczyna szukać kancelarii adwokackiej specjalizującej się w sprawach rozwodowych.

GORGON